sobota, 7 grudnia 2013

Ho ho ho!

Już niebawem święta! U mnie już od wczoraj lecą kolędy i bożonarodzeniowe piosenki (White Christmas w wykonaniu Andrea Bocelli *.*). Chyba sobie sprawie prezent pod choinkę w postaci jego płyty, a co :).

Na dworze pieruńsko zimno. Nie chcę się wychodzić z domu. Muszę w końcu posprzątać swój pokój, bo sam się nie posprząta.









# 12 czerwca 2014 - koncert Aerosmith <333333

sobota, 31 sierpnia 2013

Nieproszony gość

Czwartek wieczór.
Idę sobie zrobić kolacje.
Z herbaty nici, bo zepsuł się jakiś zawór i w całym mieście nie było wody. Bułki za świeże też nie były.
To może płatki.
Postawiłam garnek z mlekiem na gazie (nie lubię płatek z zimnym, tym bardziej corn flakesów :p).
Krzątam się po kuchni jak gdyby nigdy nic.
Patrze w stronę okna, dokładniej na parapet. Zrobiło mi się słabo.
W kącie leżał sobie nietoperz. Już wcześniej moja mama miała przygodę z nietoperzami, które siedziały na zewnątrz pod oknem i strasznie piszczały, ale nigdy nie mieliśmy nietoperza w domu.
Zostawiłam to mleko i uciekłam do mamy. 
Moja mama zamarła. I to nie dlatego, że bała się, iż ów nietoperz wplącze jej się we włosy (jak to w bajkach jest), ale dlatego, że mamy niemiłe (za mało powiedziane), tragiczne wspomnienia związane z tym paskudztwem. Parę lat temu w mojej rodzinie nietoperz ugryzł dziecko. Rodzice zdezynfekowali ranę i zapomnieli o tym. Nie pomyśleli, że nietoperz może przenosić różne choroby. Nie pamiętam dokładnie jak to się działo, bo byłam mała, ale wiem, że po paru tygodniach zaczęła się źle czuć. Rodzice pojechali z nią do lekarza, ale już było za późno. Nie wiadomo do dziś, czy to była wścieklizna, czy jakaś choroba tropikalna.
Wracając do sprawy
Mama zadzwoniła po mojego brata, żeby zajął się nieproszonym gościem.
Nie powiem jak to zrobił, ponieważ ktoś z ochrony przyrody mógłby się doczepić :). Ale pozbyliśmy się towarzysza raz na zawsze.
Teraz pozostaje mi kupić moskitierę. A na razie zamykam wszystkie okna w domu :)

poniedziałek, 22 lipca 2013

W siódmym niebie

Jestem taaaaaak bardzo szczęśliwa. Kolejne moje malutkie marzenie zostało spełnione. Oby więcej takich koncertów.
Może zacznę od początku.

Nie było mnie tu trochę. Wczoraj wróciłam od babci, ale w środę znów jadę. Muszę nadrobić zaległości. 
A więc tak: początek wakacji to same imprezy (bardziej lub mniej huczne), potem trochę opierdalingu.

Dzisiejszy dzień zaliczam do tych udanych. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. To nic, że jutro obudzę się z chrypą. To nic, że bolą mnie stopy. To nic, że jestem pogryziona przez komary. Zdecydowanie było warto.







niedziela, 30 czerwca 2013

Do lata piechotą będę szła

Ponieważ słucham muzyki ponadczasowej (głównie lata 80), nie mogłam nie pojechać na ten koncert. W małej mieścinie (nie pamiętam już nazwy xd) co roku odbywa się święto truskawki (xd) i co roku są zapewnione jakieś atrakcje. W tym roku się postarali i zaprosili bardzo znany polski zespół.

Beata! Beata! Beata!

- tak właśnie krzyczałam :)
I nawet 'Rzeka marzeń' była. Przypomniały mi się szalone lata podstawówki xd.


Dobranoc :).

środa, 26 czerwca 2013

Wytrwałam

Stwierdzenie "Najgorsze jest pierwsze dziesięć miesięcy po wakacjach" jest jak najbardziej prawdziwe. Jeszcze nigdy nie czekałam na wakacje tak, jak w tym roku. Jestem wykończona tym wszystkim. Pierwszej klasy z pewnością nie będę mile wspominać. Najśmieszniejsze w tym wszystkim jest to, że w przyszłym roku lepiej nie będzie. Byle do piątku :).

Tak wgl to dawno nie padało :p. 

czwartek, 16 maja 2013

Miłe poranki

Błąkam się po szpitalu. Sprawdzam każdy zakamarek. Zaglądam do każdej sali. Nie znalazłam tego czego szukałam. Wchodzę do windy, która zapełniona jest już po brzegi. Kompletnie nie przejmuję się faktem, że pasażerkami są krowy. Jadę dalej. Nie wiem na które piętro. Nie wiem nawet, czy wcisnęłam jakikolwiek guzik w windzie. Nagle słyszę jakieś dźwięki. ...piness hit her like a train on a track. Przecież w windzie nie ma radia. Coming towards her stuck still no turning back... Zaraz, przecież już gdzieś to słyszałam. ...hid around corners and she hid under beds. NO NIEEE.

06:20 - pora wstawać. Z dnia na dzień co raz więcej czasu mi to zajmuje. Najchętniej zostałabym w łóżku jeszcze z godzinkę, no ale siła wyższa wzywa. Gdy przebrnę przez najtrudniejszy etap, otwieram okno i odsłaniam rolety, by wpuścić trochę życia. W między czasie zastanawiam się nad moim snem. Nie miał on przecież najmniejszego sensu. Nie wiem po co i dlaczego śnią się takie beznadziejne sny. Niektórzy uważają, że sny coś znaczą, no ale cóż mogą symbolizować krowy w windzie? :). Może jakiś mały przypływ gotówki? Dobrze by było, bo u mnie ostatnio portfel pajęczyną zarósł.

PS Zaczęłam regularnie* ćwiczyć z panią Ewą. Mam nadzieję, że nie zabraknie mi motywacji. :)

*regularnie od dwóch dni :)

poniedziałek, 15 kwietnia 2013

Ciepełko

W końcu przyszła długo oczekiwana wiosna. Podobno ten tydzień ma być ładny, ale w weekend ma być zimno. Zawsze tak jest: jak trzeba się uczyć to pogoda ładna, a jak mamy wolne to nie chcę się wychodzić z domu, bo zimno. Szkoda, bo miałam plany na piątek :c.

Nie wiem jak Wy, ale ja już odliczam dni do wakacji :p.
Dzisiaj jest 15 kwietnia - środek miesiąca. Tak naprawdę to mamy 2 tygodnie nauki, potem matury (ok. 2 tyg wolnego) i już prawie WAKACJE! Ile bym dała, żeby był już maj. Mam nadzieję, że szybko ten czas zleci.


Na poprawienie humoru (pod te wagary :p)




wtorek, 2 kwietnia 2013

Święta, święta i po świętach

Uwielbiam święta za to, że mogę się spotkać z całą rodziną (lub jej większą częścią). Nie wszyscy moi bliscy mieszkają w Polsce, a Wielkanoc to właśnie okres, gdzie przylatują/przyjeżdżają do domu. Te święta były wyjątkowe, ponieważ mogłam zobaczyć się z Moją Kochaną Babcią po ponad półrocznej jej nieobecności oraz zobaczyć po raz pierwszy Mojego Małego Mężczyznę. No ale niestety, wszystko co dobre szybko się kończy. Trzeba wrócić do szarej rzeczywistości - i tego własnie nie lubię w świętach.

Mam nadzieję, że Wy spędziliście Wielkanoc w gronie najbliższych i nie przytyliście przez święta tyle, co ja :D.

czwartek, 21 marca 2013

Wiosno, gdzie jesteś?

I znów umieram z bólu szczęki (tak dla odmiany teraz boli mnie prawa strona). Podejrzewam, że druga jedynka też jest martwa. Muszę jak najszybciej udać się do stomatologa. Wizytę wyznaczoną mam na poniedziałek, ale przecież nie będę brać leków przez cały weekend tym bardziej, że dzisiaj jest pierwszy dzień wiosny i trzeba to uczcić :p. Poza tym nienawidzę połykać tabletek i niektórych syropów. Może to dziwnie zabrzmi, ale pierwsze słowa, które wypowiadam u lekarza to: proszę przepisać mi leki w zastrzykach (mam to po babci :)). Zaczęło się to od mojego zapalenia nerek, gdy miałam 6 lat. Pan doktor przepisał mi antybiotyk w zawiesinie o nazwie Augmentin (chyba mnie pan doktor nie polubił, bo nigdy w życiu nic gorszego nie piłam; nadal pamiętam smak tego specyfiku). Mama nie mogła sobie dać ze mną rady. Nie chciałam go pić. Wymiotowałam na sam widok. Potem miałam zastrzyki i było ok :).

W trzeciej i piątej klasie szkoły podstawowej leżałam w szpitalu dziecięcym na oddziale gastrologicznym (często bolał mnie żołądek). Miałam m.in. badanie, które polegało na dmuchaniu w taki aparat co jakiś odstęp czasu (prawie jak alkomat :p) i po jakimś czasie wypicie szklanki wody z dużą ilością cukru (to chyba była glukoza, ale nie jestem pewna). Powiem tylko tyle, że "napój", zamiast wylądować w moim żołądku, znalazł się na podłodze :).

Nie wiem czemu, ale mama nie chcę mi teraz robić zastrzyków. Mówi, żebym narazie brała leki przeciwbólowe. Wydaje mi się, że zastrzyki domięśniowe są mniej szkodliwe niż Pyralginy i Ketonale w tabletkach.

Dzisiaj jestem na wagarach w domu, ale nie mam zamiaru się obijać :). Mam trochę nauki, bo w piątek dwa sprawdziany. Muszę ścisnąć pośladki, dokończyć notatki z chemii i pouczyć się biologii. Życzcie mi powodzenia :).

niedziela, 17 marca 2013

Nie ma tytułu!

A więc tak: ogłaszam wszem i wobec, że zostanę chrzestną :). Sukienki szukałam już od miesiąca. Chciałam zamówić ją przez internet, ale po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, iż zakupie ją w sklepie. W piątek wypatrzyłam taką jedną i postanowiłam po nią w sobotę iść. Sukienka koronkowa w kolorze koralowy na krótki rękaw - cudo. Oprócz jej wyglądu, pociągała mnie również jej niska cena. Kupiłam ją. Byłam zadowolona, bo w końcu zakończyłam poszukiwania. Przyszła niedziela i mój uśmiech znikł/zniknął tak szybko, jak się pojawił. A to dlatego, że ktoś powiedział mi, że ta sukienka, owszew jest ładna, ale za skromna i za krótka. To co, może powinnam założyć suknię balową do kostek z gorsetem krępującym moje ruchy!? (myśląc nad tym dłużej stwierdziłam, że to nie byłby taki głupi pomysł. Miałabym talię jak pani Cathie Jung i w końcu pozbyłabym się swoich kompleksów.) Wróćmy do rzeczywistości. Jestem wkurzona i nie wiem gdzie teraz szukać sukienki.

Kolejnym czynnikiem podnoszącym mi ciśnienie to ta pogoda, która robi nas w balona. Słońce daje po oczach tak, że nie ruszam się z domu bez okularów. Ale co z tego, jak jest tak cholernie zimno, że nie idzie wytrzymać bez rękawiczek, czapki i reszty zimowej garderoby. Mówili, że w tym tygodniu ma być ciepło, a przed chwilą w Pogodzie zapowiadali śnieg. Już nie wiadomo komu wierzyć.

Dzisiaj tak trochę pesymistycznie, ale chyba już nic i nikt nie poprawi mi humoru. Jeszcze jak sobie pomyślę, że jutro poniedziałek, to krew mnie jasna zalewa.

ugrr

środa, 13 marca 2013

Czyste sumienie

Codziennie dokonujemy wyborów. Stoimy na granicy dwóch różnych opcji - dobra i zła. Sami decydujemy za siebie. Może powiedzenie, że jesteśmy bogami sami dla siebie mogłoby być nie do końca na miejscu, ale to właśnie my wybieramy drogę, którą zamierzamy kroczyć. Ale chyba nigdy nie będziemy do końca pewni, czy właściwie postępujemy. Zawsze znajdzie się coś, co sprawi, że zaczniemy się zastanawiać.

Dzisiaj zaczynam wszystko na nowo. Mam białą czystą kartkę, którą mogę zapisać starannie lub bazgrać na niej jak kura pazurem. To zależy tylko ode mnie. Oczywiście są czynniki, które mogą w pewnym sensie wpłynąć na moje wybory, ale ostateczna decyzja należy do mnie. Winić za swoje błędy mogę tylko siebie. Więc od dzisiaj postanawiam poprawę :p Chcę zacząć myśleć trzeźwo, by mieć czyste sumienie. Nie chcę niczego robić wbrew sobie.


Najnormalniej w świecie chcę być szczęśliwa i dzielić się tym szczęściem z innymi :)

 
 

Zostawiam was z tym filmikiem :p


niedziela, 10 marca 2013

Nadchodzi szara rzeczywistość

Sekunda za sekundą. Minuta za minutą. Godzina za godziną. Dzień za dniem. Tydzień za tygodniem. Miesiąc za miesiącem. Leci ten czas jak nie wiem. A dopiero co stresowałam się pierwszym dniem w nowej szkole, a tu już marzec. Dopiero co kupowałam prezenty pod choinkę, a za pare dni będę już malować jajka. Dopiero co zaczęłam oglądać Chirurgów, a już jestem w połowie 8 sezonu. Czas leci nieubłaganie. Nie jesteśmy w stanie tego zmienić. Z jednej strony to dobrze, bo mogę cieszyć się jeszcze końcówką mojego dzieciństwa (jeśli mogę nazwać rok przed wkroczeniem do pełnoletności dzieciństwem xd). Z drugiej strony rzygam już historią i innymi zbędnymi, beznadziejnymi przedmiotami (może historia nie jest beznadziejnym przedmiotem, ale za cholerę nie mogę się do niej przekonać). Liceum szybko przeleci. Potem studia - i tu muszę się niestety zatrzymać. Mam wielkie plany, ale nie wiem czy wypalą. Moi bliscy (większość) mnie zniechęcają. Uważają, że sobie nie poradzę. Każą mi szukać alternatywy. Są tacy, którzy popierają mnie w mojej decyzji w głębi serca wiedząc, że i tak się nie dostanę. Ja i tak zdania nie zmienie :).

Podobno trzeba uważać z marzeniami, bo one się spełniają. Jeśli moje się spełni, będę najszczęśliwszym człowieczkiem płci pięknej na świecie :)

piątek, 8 marca 2013

Tak na dobry początek

Długo zastanawiałam się nad założeniem tego bloga. Wolałam czytać posty niż je dodawać. Ale w końcu przyszedł taki dzień, w którym powiedziałam sobie: "CO CI SZKODZI ?". Weszłam na stronę i po kolei przechodziłam przez etapy tworzenia bloga. Plusem jest to, że miałam już nazwę. Gdy już mój 'e-pamiętnik' był utworzony, przyszedł czas na ogarnięcie go (układ, kolory i takie tam). Ostatnimi elementami były: pierwszy post i miejsce na napisanie czegoś o sobie. To pierwsze już mam za sobą (prawie :p), a drugie pojawi się niedługo.

Obecnie walczę z bólem szczęki (zapalenie miazgi zębowej). Leczenie kanałowe dopiero w połowie marca, a ja już jadę na zastrzykach od tygodnia.