poniedziałek, 22 lipca 2013

W siódmym niebie

Jestem taaaaaak bardzo szczęśliwa. Kolejne moje malutkie marzenie zostało spełnione. Oby więcej takich koncertów.
Może zacznę od początku.

Nie było mnie tu trochę. Wczoraj wróciłam od babci, ale w środę znów jadę. Muszę nadrobić zaległości. 
A więc tak: początek wakacji to same imprezy (bardziej lub mniej huczne), potem trochę opierdalingu.

Dzisiejszy dzień zaliczam do tych udanych. Dawno się tak dobrze nie bawiłam. To nic, że jutro obudzę się z chrypą. To nic, że bolą mnie stopy. To nic, że jestem pogryziona przez komary. Zdecydowanie było warto.